Samuelu, jak tam
siedzę przy oknie i czekam.
Aż założysz biały kostium.
Czekam na twoje ubieranie
na twoje zielone zapinki
z których się płatki białe
w szaty szlacheckie zamienią.
Scena już się szykuje
Nad nią potężny krzyż kościoła.
I oto znów jest przed Bogiem sprawa.
Muzykę tworzy wiatr
Garderobiana – słońce
płaszcz jasny już na twe ramiona nakłada.
I oto niebo kurtynę odsłania
ptaki na widowni.
Zwykła mirabelka dostała niezwykłą rolę
Samuel, kreacja świętych.
Kto adwokatem stawa?-pyta drzewo.
Jestem drzewem.
Ryszard Jaśniewicz, "Wiersze teatralne", 2021